Tajemnica Bożego Narodzenia, jedna z najpiękniejszych historii świata od swego zarania była źródłem inspiracji dla wielkich mistrzów malarstwa. Pomimo braku szczegółowych przekazów dotyczących przyjścia na świat Jezusa (Mateusz i Łukasz piszą, że urodził się w Betlejem, z kolei Jan i Marek nic nie mówią o jego dzieciństwie, nazywając go później „Nazarejczykiem”), to duchowe, wręcz mistyczne przesłanie fascynowało twórców sztuki na przestrzeni wieków.
Już w pierwszych latach chrześcijaństwa pojawiały się proste wyobrażenia narodzi Zbawiciela. Z czasem przedstawienia świętej rodziny ewoluowały i nabierały cech charakterystycznych dla danej epoki. W regionie kultury cesarstwa wschodnio rzymskiego, w sąsiedztwie Maryi i Dzieciątka pojawiały się sceny nawiązujące do apokryficznych opowieści (pisma o charakterze religijnym, które nie weszły do kanonu Nowego Testamentu), z których wierni poznawali szczegóły „Bożego Narodzenia”, o których nie mówiły ewangelie Pisma Świętego.
Artyści doby renesansu łączyli postacie pasterzy i mędrców z najwybitniejszymi jednostkami swych czasów. W działach największych malarzy świata El Greca, Velasqueza, Leonarda da Vinci w formie różnorodnych detali (strojów, przedmiotów, architektury) można dostrzec odzwierciedlenie epoki, w której przyszło im żyć i pracować. Jednakże, pomimo różnorodności trendów i kierunków, jedno przez stulecia pozostawało bez większych zmian, mianowicie temat przewodni: adoracja Dzieciątka Jezus przez Matkę Boską, Józefa, aniołów i pasterzy oraz hołd Trzech Króli.
Z czasem wokół wyobrażenia tychże postaci narosła bogata symbolika. Wiele obrazów ukazujących scenę „Bożego Narodzenia” można nazwać swoistymi, biblijnymi szyframi. I tak, liczne szczegóły ikonografii przypominają, że przeznaczeniem Chrystusa od dnia narodzin była ofiara. Grota, w której przyszedł na świat, a o której wspomina św. Łukasz nawiązuje do „bożego grobu”, miejsca ostatniego spoczynku. Pieluszki, którymi ciasno zostało owinięte dzieciątko odnoszą się do żałobnego całunu. Niejednokrotnie sam żłóbek przybiera formę kamiennego ołtarza – miejsca ofiarnej kaźni. Zmierzający do miejsca cudu Trzej Mędrcy, noszący od VI w. w naszej tradycji imiona – Kacper, Melchior i Baltazar oznaczają z jednej strony przyjęcie przez pogan chrześcijaństwa, z drugiej nawiązują do trzech Marii – zmierzających do Pańskiego grobu, aby namaścić jego ciało. Również dary tajemniczych przybyszów ze wschodu nie są przypadkowe: „złoto dla Chrystusa – Króla Wieków, kadzidło dla Chrystusa-Boga Wszechświata i mirra dla Chrystusa-Boga Nieśmiertelnego”.
W scenie narodzenia, Świętej Rodzinie zazwyczaj towarzyszą zwierzęta, o których mówi dawna przepowiednia Izajasza: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie” (Iz 1,3). Z biegiem lata symbolika ich postaci wzrasta. Wół to powtórne już odniesienie do ofiary, jaką złoży Pan za nasze zbawienie, osioł nawiązuje do późniejszej ucieczki małego Jezusa wraz z matką i świętym opiekunem do Egiptu. Ponadto, zwierzęta te utożsamiane są z dwoma łotrami na krzyżu, którzy będą ukrzyżowani wraz z Chrystusem, w trakcie jego męczeńskiej śmierci. Z kolei owce towarzyszące pasterzom, którzy przyszli oddać pokłon „Bogu na ziemi” i laska w ich dłoni to znak Dobrego Pasterza. Jeśli zaś pośród nich będzie można dostrzec starca z siwą brodą oznacza, to, że widzimy wspomnianego już proroka Izajasza, który zapowiedział narodziny Zbawiciela, więc jest też duchowo przy nich obecny.
Bardzo często, zwłaszcza w tych najstarszych przedstawieniach Bożego Narodzenia, pochodzących ze wczesnego średniowiecza Matka Boska przedstawiana jest w postaci leżącej, jako „położnica”. Pogląd o „naturalnym” porodzie Jezusa funkcjonował wśród chrześcijan przez stulecia. Dopiero widzenie św. Brygidy zmieniło to przekonanie. Twierdziła ona, że w trakcie pielgrzymki do Betlejem miała doświadczyć objawienia, w którym Matka Boska klęczy w geście adoracji, a Dziecię cudownie przenika jej ciało. Wydarzenie to zmieniło obowiązujący w religijnym malarstwie model. Od tego czasu coraz częściej możemy zobaczyć Maryję pochyloną na nowo narodzonym Jezusem, a w tle dostrzec orientalne ruiny – symbol zmierzchu judaizmu lub wyparcie pogaństwa. Ponadto w ikonografii, zwłaszcza tej wschodniej na drugim planie, tuż obok „sceny głównej” pojawia się motyw kąpieli Dzieciątka, będący zapowiedzią przyszłego chrztu Chrystusa.
Niniejsze przykłady stanowią jedynie niewielki przykład tego, co nazywamy symboliką sposobu postrzegania Bożego Narodzenia. Wykształtowane na przestrzeni minionych wieków wzorce, przemycane w licznych płótnach odzwierciedlają niesłabnącą potrzebę zrozumienia i oswojenia przez wiernych misterium przyjścia na świat Syna Bożego. Jedne, nakładane na drugie, z czasem stworzyły kompozycję coraz mniej zrozumiałą i czytelną dla przeciętnego widza. W ten sposób bogata tradycja powoli stawała się martwa, a kunszt i przesłanie dawnych mistrzów malarstwa zostało zapomniane pośród głuchych ścian największych muzeów świata.
Opracowanie: na podstawie czasopisma "Wielcy Malarze"