Choć tegoroczne święta Wielkanocne będą się różnić od tych tradycyjnych, które pamiętamy, to nie znaczy, że musimy zapomnieć o zwyczajach jakie im od wieków towarzyszyły. Zacznijmy od Niedzieli Palmowej, którą będziemy obchodzić w najbliższą niedzielę.
Niedziela Palmowa, to ostatnia niedziela Wielkiego Postu. Zwana „Kwietną” lub „Wierzbną” poprzedza obchody świąt Wielkiej Nocy. Jest wstępem do wprowadzenia wiernych w okres symbolizujący męczeńską śmierć Zbawiciela na krzyżu.
Wszyscy czterej ewangeliści zgodnie wspominają o triumfalnym wjeździe Chrystusa do Jerozolimy. Jednak, tylko św. Jan pisze, że lud witał go gałązkami palmowymi: „ …wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołali: Hosanna!” ( Jan, 12, 13). Ten wyjątkowy zapis ewangelisty dał początek niezwykłemu zwyczajowi, który powszechnie znany jest jako Palmowa Niedziela.
W tradycji kościoła katolickiego, w tym dniu podczas mszy św. ksiądz święci wierzbowe palmy – symbolizujące odradzające się życie, zmartwychwstanie i nieśmiertelną duszę. Etnografowie zwyczaj ten wiążą z obrzędowością starosłowiańską i pradawnym świętem wiosny obchodzonym w okolicy równonocy wiosennej. Wytłumaczenia, dlaczego nasza rodzima palma to wierzbowa lub leszczynowa gałązka należy szukać w licznych podaniach ludowych. Jedno z nich opowiada, że po śmierci Jezusa świat, a wraz z nim cała przyroda pogrążyli się w żałobie. Wówczas to, „wierzba babilońska” miała powiedzieć: „on umarł, teraz smutne moje gałęzie zwieszać się będą zawsze ku wodom Eufratu i płakać Łzami jutrzenki…”. Dawni Słowianie byli także przekonani, że rózga wierzbowa symbolizuje „ognisty pręt boga Pioruna i dlatego każde pole i dom opatrzone godłem tego bóstwa gromu i burzy polecane jest jego opiece, a tym samym wolne od piorunów i nawałnicy”.
W Polsce te niezwykłe praktyki przetrwały bardzo długo, a materiał z którego miały powstawać palmy był ściśle określony tradycją (palmy powinny oprócz wierzby zawierać gałązki m.in.: cisu, sosny, jałowca, bukszpanu czy też winorośli). Tradycja decydowała także o tym, która roślina w żadnym wypadku nie mogła zdobić wielkanocnej palmy, a była nią osika.
Dawne, ustne podania przytaczają takie oto historie. Po śmierci Jezusa wszystko co „żywe” na ziemi pogrążyło się w żałobie. Jedynie topola nie wyrażała żadnego żalu. „Cóż mnie to obchodzi? On umarł z powodu grzeszników, a ja jestem niewinna, po co mam się przejmować”. Za tak jawny brak szacunku i współczucia liście topoli zostały skazane na wieczne drżenie. Inna legenda opowiada, że kiedy pchnięty ze względu na swój haniebny czyn Judasz Iskariota postanowił odebrać sobie życie, tylko topola użyczyła mu swych gałęzi, za co drży ze strachu po dzień dzisiejszy przed Panem Bogiem.
Wróćmy jednak do samych palm. Polacy od zarania dziejów przypisywali im szczególną moc. Wierzyli, że posiadają właściwości lecznicze i czarodziejskie. Dlatego też, po powrocie z kościoła „dla zdrowia” chłostano się nim oraz praktykowano połykanie pączków wierzbowych gałązek, w celu zapobiegania infekcjom gardła, płuc oraz innym, różnorodnym bólom. Miały chronić domy i pola przed czarami, ogniem i wszelkim złem tego i tamtego świata.
Obecnie, te zwyczaje nie mają odzwierciedlenia w praktyce. Współczesne palmy dalekie są od swych średniowiecznych wzorców, jednak wciąż, w poszczególnych regionach można rozróżnić ich charakterystyczne cechy.
I tak: palmy góralskie to kilka związanych witek, zwieńczonych czubem z bazi, jedliny, kolorowych kwiatów z bibuły i wstążek. Palemki wileńskie, są misternie uplecione z suszonych kwiatów, mchów i traw. Palmy kurpiowskie przypominają strzeliste, kwiatowe „kolumny niebios”. Ich konstrukcja wykonana jest z pręta leszczynowego lub choiny, owiniętej jałowcem, bukszpanem, cisem (na pamiątkę świętego krzyża), a na końcu przyozdobionej jak ma podhalu kwiatami z bibuły i długimi wstążkami. Z ta różnicą, że na terenie Puszczy Kurpiowskiej papierowych ozdób zużywa od kilkudziesięciu do kilkuset sztuk, a same palmy osiągają po kilka metrów wysokości.
W latach 60-tych XX w. ten piękny zwyczaj, podobnie jak wiele innych tradycyjnych obrzędów, zaczął powoli zanikać.
Jednak dzięki słynnemu etnografowi – Adamowi Chętnikowi w 1969 r. zorganizowano pierwszy konkurs na najpiękniejszą palmę kurpiowską, z którego po dzień dzisiejszy region ten słynie w całej Polsce. Czołowe miejsce zajmuje w nim od lat Pani Janina Krzyżewska z Lipnik, która do wykonania swych palm (o długości ok. 3,5 m) używa ponad tysiąca kolorowych ozdób (rekordowa „gałązka” powstała w miejscowości Lipnica Murowana w 2010 r. – ważyła 200 kg i miała 34 m wysokości).
Zupełnie inaczej wyglądają palmy śląskie. Niezwykle piękne w swej prostocie są zwykłą, zieloną wiązanką (o długości 30-50 cm) pozbawioną jakichkolwiek, dodatkowych ozdób. Powinna składać się z pięciu (jak pięć ran Chrystusa na krzyżu) lub siedmiu rodzajów krzewu (w nawiązaniu do siedmiu mieczów boleści, które miały przebić serce Maryi), związanych końskim biczem. Ważne, aby w jej kompozycji znalazła się gałązka z kolcami – symbolizującą cierniową koronę Syna Bożego oraz pęd wierzby czerwonej – jako odniesienie do krwi Zbawiciela.
Po poświęceniu (bez względu na region i pochodzenie), dolne części palmy, zgodnie z katolickim obrządkiem są odcinane i palone wieczorem, w Wielką Sobotę. Przed kościołem, rozpala się ognisko przy którym Kapłan rozpoczyna obrządek wielkosobotni od modlitwy, a następnie wkłada na chwilę „spody” palm w spalony popiół. Później, w drugi dzień Świąt Wielkanocnych robi się z nich maleńkie krzyżyki, które zakopuje się na polach, w sadach, ogrodach oraz zanosi się do stodół, obór, domów itp. Popiół powstały z ogniska jest wykorzystywany w następnym roku do posypywania głów wiernych tuż przed rozpoczęciem Wielkiego Postu – w Środę Popielcową.
Z obchodami niedzieli palmowej, będącym kolejnym przykładem przeniesienia wydarzenia biblijnego do polskiej kultury ludowej były także procesje z Jezuskiem Palmowym – zwanym także Dębowym lub Lipowym. Naśladując wjazd Chrystusa do Jerozolimy w miastach i wsiach śpiewając „Hosanna, hosanna” obwożono na specjalnych platformach drewnianą figurę Jezusa na osiołku – aby upamiętnić w ten sposób to niezwykłe wydarzenie zapisane na kartach Pisma Świętego. Do dnia dzisiejszego praktyka ta, znana od XV w. kultywowana jest tylko w dwóch miejscach w Polsce – w Rabce i Tokarni pod Myślenicami, gdzie wskrzesił ją (po prawie dwustuletniej przerwie) poeta, malarz i gawędziarz – Jan Fudala.
Podobny los, jak procesję z Jezuskiem spotkał inną tradycję Niedzieli Palmowej – pucheroki. Współcześnie, można zobaczyć ją jedynie w dwóch podkrakowskich wsiach – Zielonkach oraz Bibicach. Tam to, dziwne postacie z usmolonymi twarzami, ubrane w kożuchy w charakterystycznych, spiczastych czapkach, gęsto pokrytych paskami z bibuły, z kijami w rekach i wiklinowymi koszykami pukają od domu do domu prosząc o pieniądze, jajka i słodycze.
Dawniej, właśnie w Bibicach znajdowała się bursa studentów Akademii Krakowskiej, którzy próbując ratować się od biedy stawali w trakcie niedzieli palmowej pod kościołami i wygłaszali rubaszne wiersze, otrzymując w zamian sowite datki. Z czasem, wobec niezadowolenia księży, z miast przenieśli się do wsi, gdzie litościwe gospodynie nie szczędziły im słodkości i innego jedzenia.
Obecnie niewiele pozostało z dawnych praktyk i prasłowiańskiej magii. Już prawie nie ma śladów po pucherach, drewnianych figurach i połykaniu baziek. Obrzęd obchodu Niedzieli Palmowej stał się o wiele skromniejszy. Coraz rzadziej sami przygotowujemy palmę. Kupujemy gotową, w której rzadko można odnaleźć uświęcone tradycją gałązki.
Na podstawie:
Hanna Szymanderska ”Polskie Tradycje Świąteczne”,
Zygmunt Żyburtowicz, Teresa Kokocińska „POLSKI ROK – tradycje i obyczaje”,
KSIEGA TRADYCJI „Zwyczaje w polskim domu”, red. R. Hryń-Kuśmierek, Z. Śliwa, J. Łagoda, M. Łagoda-Marciniak, A. Gotowiec, E. Aszkiewicz.
www.odkrywajacslask.pl